Pierwszą emisję banknotów Generalnego Gubernatorstwa wyemitowano z błędnie zapisaną nazwą emitenta "jenerał".
Całej emisji nie zrealizowano od razu, a stopniowo. Emitując poszczególne nominały w miarę potrzeb, w rezultacie czego nominałów 10 i 50 marek "jenerał" nie wydrukowano w ogóle. Te pozostają znane jedynie z egzemplarzy próbnych.
Inaczej było z 5 i 10 marek. Gdy zdecydowano się wprowadzić je do obiegu, było to już po zatwierdzeniu zmiany klauzuli na poprawną, pisaną "Generał". Ta z pozoru błaha zmiana, była jednak bardzo istotna, gdyż gwarantem emisji dla Generalnego Gubernatorstwa był bank Rzeszy i obawiano się, że błędny zapis nazwy emitenta w klauzuli może być pretekstem do ewentualnej odmowy gwarancji dla takich banknotów.
Przy pierwszych, poprawionych emisjach Generał Gubernatorstwa nie ustrzeżono się jednak kolejnych błędów. W pierwszej emisji 5 i 10 marek klauzula ma zapis rzeczownika "Biletów" z dużej litery "B" . Zapis ten można łatwo wytłumaczyć, odnosząc się do faktu, że emisję przygotowywali Niemcy, dla których zapis rzeczownika z dużej litery wynika z gramatyki.
Ten błąd zauważono jednak dopiero po prowadzeniu banknotów 5 i 10 mkp do obiegu. Szybko podjęto działania, korygując go, przez wprowadzenie dla kolejnych emisji 5 i 10 mkp, jak i innych nominałów, poprawionej klauzuli "biletów".
Ilość wprowadzonych do obiegu 5 mkp z błędnym zapisem "Biletów" była zapewne dużo wyższa niż 10 mkp. Bo choć 5 mkp rzadko, to jednak występuje obecnie na rynku kolekcjonerskim. Z kolei nominał 10 mkp "Biletów" można zaliczyć do najwyższych rzadkości.
Banknot tej odmiany w obrocie kolekcjonerskim jest bardzo trudny do uzyskania nawet w używanych stanach zachowania, a egzemplarze 10 marek w stanach bankowych z tej emisji należą do unikatów. My na przestrzeni ponad 15 lat działalności mieliśmy w ofercie dwukrotnie sztuki zbliżone do nieobiegowych (archiwum.gndm.pl), ale żadna z nich nie była w stanie takiej świeżości menniczej, jak niniejszy egzemplarz.
Jest to najładniejszy egzemplarz tego banknotu jaki widziałem (Damian Marciniak).
W pełni nieobiegowa sztuka, wyjęta prosto z paczki i przełożona do bankowego albumu prezentacyjnego, w którym przeleżała do naszych czasów. Jedyny mankament, to chwycenie go w epoce w palce zabrudzone tuszem stemplarskim, czego efekt widzimy na rewersie, poniżej lewego, górnego narożnika, co moim zdaniem przy banknocie tej rzadkości i tak zachowanej sztuce jest czynnikiem zupełnie pomijalnym i nierażącym. Szczególnie przy braku innych egzemplarzy, w choćby zbliżonych stanach zachowania.
Najwyższa rzadkość we wspaniałym stanie zachowania.
Marzenie wielu kolekcjonerów i pozycja z bardzo dużym potencjałem inwestycyjnym.
Zdecydowanie polecamy!